Droga do zostania prelegentem

Droga do zostania prelegentem
Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone

Występ w roli prelegenta na dwóch wydarzeniach branżowych to bez wątpienia niesamowite przeżycie. Sława i zainteresowanie branży oraz wynikające z tego nieograniczone możliwości to zapewne jedne z tych aspektów, które mogą się kojarzyć z karierą na scenach różnych branżowych eventów.

Jednak prawdziwa wartość tkwi zupełnie gdzie indziej o czym można się przekonać gdy choć raz spróbuje się podjąć wyzwania jakim jest jest publiczny występ przed dziesiątkami czy setkami ludzi. Do tego dochodzi jeszcze cały proces przygotowywania się do tego, który naprawdę potrafi otworzyć oczy na wiele kwestii. Właśnie o tym jak wyglądała moja droga do zostania prelegentem i jak dzięki temu zmieniłem się ja i moje podejście do wielu kwestii jest właśnie ten artykuł.

Szkolenia branżowe

Książki, Internet oraz doświadczenie zdobywane w pracy to przez lata były podstawowe filary mojego rozwoju zawodowego. Jednak 6 lutego 2016 roku przyniósł zasadniczą zmianę w tym zakresie bowiem to właśnie wtedy miałem okazję uczestniczyć w inauguracji School of New Media a więc niezwykłej inicjatywy, którą w Katowicach organizował Dawid Pacha wraz ze swoją niesamowitą ekipą.

To była kilka niezwykłych miesięcy podczas których miałem okazję poznać masę niesamowitych ludzi zarówno wśród uczestników jak i prelegentów, którzy dzielili się z nami chętnie swoją wiedzą. Wtedy też pierwszy raz miałem okazję posłuchać na żywo w jak niesamowity sposób potrafią się dzielić swoją wiedzą Rahim Blak, Maciek Lewiński i Artur Jabłoński. To właśnie oni od tamtej pory stanowili dla mnie szczególną inspirację zarówno jeśli chodzi o dalsze poszerzanie zasobów swojej jak i dzielenie się w końcu tą wiedzą. Wtedy właśnie pierwszy raz zaświtała mi w głowie myśl, że chciałbym kiedyś być jak oni i również z taką samą pasją dzielić się swoją zdobywaną przez lata wiedzą i tak jak oni umieć docierać ze swoim przekazem do ludzi.

Można zatem śmiało powiedzieć, że właśnie w lutym 2016 roku moja droga do bycia prelegentem się rozpoczęła na dobre. Wraz z mijającymi miesiącami poszerzała się lista eventów branżowych na których bywałem i zmieniało się też moje podejście do nich. Nie da się bowiem ukryć, że początkowo głównym celem było przede wszystkim zdobywanie wiedzy w jak najszerszym zakresie. Dopiero potem zacząłem bardziej precyzyjnie dobierać wydarzenia. Zacząłem bywać na takich na których warto być bo faktycznie jest szansa aby dowiedzieć się czegoś co będzie można praktycznie wykorzystać w niedługim czasie. W tym celu dokładnie analizowałem program każdego z takich eventów w poszukiwaniu takich tematów, które najbardziej mogą mnie zainteresować.

Przełom nastąpił w momencie gdy kluczowym aspektem zaczęła się stawać już nie tyle sama wiedza co bardziej inspiracja do wykorzystywania w nowy sposób tego co już wiem. Posiadanie wiedzy to tylko pierwszy krok bo czymże byłby ten cały ogrom wszystkiego czego przed lata się nauczyliśmy gdybyśmy nie potrafili potem tego wykorzystać w praktyce choćby w realizacji naszych wyzwań zawodowych. Wtedy też zacząłem patrzeć na kolejne oglądane wystąpienia właśnie przez pryzmat samej warstwy prezentacyjnej. Przy tej okazji próbowałem sobie wyciągnąć już dla siebie pierwsze wnioski w kontekście tego jak ja kiedyś chciałbym się dzielić z innymi wiedzą i w jaki sposób chciałbym to robić.

Onet

Kolejnym ważnym krokiem była bez wątpienia zmiana pracy i przejście do Onetu. W ten sposób niejako moja historia zawodowa zatoczyła koło bowiem to przecież właśnie w Onecie choć jeszcze w biurowcu przy Zapolskiej rozpoczynała się moja kariera zawodowa. Pamiętam dokładnie moment gdy zdecydowałem się na uczestnictwo w procesie rekrutacyjnym na stanowisko młodszego specjalisty SEO, którego akurat wtedy poszukiwali. Jako ktoś kto już wtedy miał przeszło 5 lat doświadczenia w branży pewnie nie powinienem sobie zawracać głowy rekrutacją na stanowisko młodszego specjalisty a celować już nieco ambitniej w stanowiska znajdujące się hierarchii jednak wyżej. Niejako to właśnie ambicja oraz coś co można byłoby chyba określić mianem intuicji podpowiedziały mi wtedy, że warto i będzie to krok w dobrym kierunku.

Tak na dobrą sprawę nie robiłem sobie jakiś szczególnych nadziei na dostanie się do Onetu bo pomimo 5 lat doświadczenia zakładałem, że sama marka firmy przyciągnie pewnie na rekrutacje osoby lepsze ode mnie. Jak to mawiają to odważnych świat należy i postanowiłem mimo wszystko spróbować. Może to właśnie ten brak w wiary w to, że się uda był tutaj kluczowy bo pozwolił podejść do tematu na zupełnym luzie, praktycznie bez stresu jaki zazwyczaj związany jest z rozmową rekrutacyjną.

Sprawy jednak potoczyło się bardzo szybko i już po kilku dniach otrzymałem zaproszenie na pierwszą rozmowę rekrutacyjną. Tydzień później byłem już oficjalnie pracownikiem Onetu tak więc wyszło na to, że Grzesiek Strzelec, z którym to miałem wtedy przyjemność rozmawiać w sumie dwukrotnie dostrzegł we mnie to coś i postanowił dać mi szansę. Wspominam o tym nie bez powodu bowiem już samo dostanie się do Onetu bez wątpienia wpłynęło na pewność siebie.

Przy okazji udowodniłem też samemu sobie, że te wszystkie lata zdobywania wiedzy i doświadczenia nie poszły na marne. Zatem intuicja podpowiadająca mi, że przejście do Onetu będzie bardzo dobrym krokiem mnie nie zawiodła. Ludziom często towarzyszy lęk przed zmianą i lubią tkwić w czymś co najczęściej określa się po prostu strefą komfortu choć wiem, że to już nieco wyświechtane określenie

Wprawdzie na początku spokoju nie dawały obawy związane z potencjalną korporacyjnością firmy. Procesy i KPI to chyba kluczowe tematy jakimi byłem straszony wraz z wizją, że przecież pójście do korpo to jak przekroczenie bram piekielnych. Finalnie przekonałem się jak bardzo różnego rodzaju stereotypy mogą się rozmijać z rzeczywistością. Wiadomo, że tak duża firma rządzi się swoimi prawami bo jest to zupełnie naturalne ze względu na wielkość organizacji jednak jeśli chodzi o swobodę działania to nie mogłem nigdy nic zarzucić bo w tym zakresie czułem się w pełni usatysfakcjonowany mogąc się wszechstronnie rozwijać przy naprawdę przeróżnych projektach i stawiając czoła sytuacjom, za sprawą których z pewnością nie mogłem narzekać na nudę.

To właśnie w Onecie pojawił się kolejny impuls jaki przybliżył mnie do zostania prelegentem. Specyfika pracy sprawiała bowiem, że dzielenie się wiedzą stało się niejako moją codziennością. Można byłoby to nazwać w sumie pewnym procesem, który to sprawił, że występowanie przed innymi i dzielenie się wiedzą zaczęło się stawać swoistą rutyną. Oczywiście rutyną w dobrym tego słowa znaczeniu bowiem to właśnie systematyczne prezentowanie przed innymi pozwoliło sumiennie szlifować podstawy warsztatu prelegenta. Przede wszystkim jednak była to forma swoistego oswajania się z samymi występami publicznymi. Tak się składa, że jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej, przed przyjściem do Onetu gdyby ktoś powiedział mi, że będę w stanie od tak przed innymi występować i dzielić się posiadaną wiedzą to chyba zabiłbym go śmiechem. Jednak kolejne występy sprawiały, że coś co wcześniej wydawało mi się zupełnie nierealne działo się na moich oczach. To co szczególnie mnie wtedy zaskoczyło to sam fakt, że te kolejne występy sprawiały mi coraz większą frajdę.

Przy okazji mówienia o Onecie oczywiście nie sposób pominąć ludzi bowiem to moim skromnym zdaniem największa wartość firmy i najlepsze co mnie w niej spotkało. W moim dziale trafiłem na niezwykłych ludzi zawsze chętnych do pomocy i dysponujących ogromną wiedzą, z której można czerpać pełnymi garściami. Ludzi których bez dwóch zdań mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi, z którymi praca to czysta przyjemność i którzy niesamowicie pomogli mi w rozwoju. To są właśnie ludzie na których zawsze mogę liczyć i z którymi mam poczucie wspólnego celu jaki każdego dnia wytrwale realizujemy. Spotkanie na swojej drodze takich osób to coś czego z pewnością każdemu mogę życzyć.

Jednak niesamowitość ludzi spotkanych Onecie odnosi się nie tylko do mojego działu bowiem w całej firmie na przestrzeni dwóch lat dane mi było spotkać mnóstwo niesamowitych osób, z którymi miałem okazję w mniejszym czy większym stopniu współpracować.

Autokreacja

Autokreacja - ćwiczenia

Wśród niezwykle ważnych a wręcz kluczowych momentów bez wątpienia nie mogę pominąć sierpnia 2017 roku bowiem to właśnie wtedy miałem okazję pierwszy raz usłyszeć o marce Autokreacja. Wszystko zaczęło się w pewien sierpniowy dzień gdy przeglądając sobie w wolnym czasie newsfeed na Facebooku zupełnie przypadkiem trafiłem na reklamę szkolenia „Autoprezentacja w biznesie”, które odbywało się 5 sierpnia 2017 w MILK coworking & photo studio. Całe wydarzenie organizowały Marlena i Alina a więc dwie dziewczyny, o których nie wiedziałem zupełnie nic. Jednak to był jeden z tych momentów gdzie intuicja dała o sobie znać i z jakiegoś powodu jasno podpowiadała mi że warto zrobić kolejny krok poza swoją strefę komfortu.

Jak się później okazało szkolenie było tylko wstępem do dalszej współpracy z dziewczynami w ramach której miałem już okazję doskonalić różne elementy warsztatu przed potencjalnymi wystąpieniami. Mowa ciała, praca z kamerą czy sposób mówienia to tylko niewielka cząstka tego co miałem okazję doskonalić i na co mogłem spojrzeć z zupełnie innej niż dotychczas perspektywy właśnie dzięki Marlenie i Alinie. Zwróciły one uwagę na detale, do których wcześniej nie przywiązałem większej wagi a które okazały się niezwykle istotne w kontekście występowania na scenie przed dziesiątkami czy nawet setkami ludzi.

Każde kolejne zajęcia z nimi to była sumienna praca i choć przyznam, że czasami nie było łatwo bo trudno jest tak natychmiastowo oduczyć się pewnych zachowań czy nawyków to jednak stale dostrzegałem swoje postępy i widziałem, że z każdym kolejnym ćwiczeniem robię krok do przodu. To z czasem budowało pewność siebie i świadomość swoich silnych a także słabych stron, nad którymi trzeba jeszcze intensywnie pracować. Punkt po punkcie dziewczyny omawiały ze mną i pracowały nad wszystkimi kluczowymi elementami, które nie tylko wpływają na odbiór mojej prezentacji ale również odbiór mnie jako prelegenta.

Wyjątkowa jesień

Pod okiem dziewczyn z Autokreacji wytrwale ćwiczyłem mając gdzieś w głowie cele jakim bez wątpienia jest występ przed większą widownią na jakimś branżowym evencie. Wtedy jeszcze był to mimo wszystko dla mnie odległy cel, nie zdawałem sobie jednak sprawy z tego co ma mi przynieść nadchodząca jesień i koniec roku. Najpierw jednak nadszedł wrzesień a wraz nim kolejna edycja Kongresu Online Marketing, na którym stałem się już stałym bywalcem wytrwale prowadząc relacje na Twitterze z tego co się na nim dzieje.

Kilka dni później miałem okazję nieco z przekąsem pożartować sobie w mediach społecznościowych z Maćkiem Lewińskim na temat wizji tego jak to kiedyś będę prelegentem. Okazało się, że ten niewinny żart przyniósł poważniejsze konsekwencje niż mogłem przypuszczać. Jednak miał mi to uzmysłowić dopiero nadchodzący październik. Pamiętam jak dziś, że w październiku dokładnie dzień po półmaratonie, z ukończenia którego byłem niezwykle dumny odezwała się do mnie Joanna Czeladzińska z pytaniem czy faktycznie byłbym już gotów do występu na scenie podczas kolejnego Kongresu Online Marketing.

W pierwszej chwili byłem naprawdę zszokowany i nie wiedziałem co o tym myśleć. Gdy już chwilę ochłonąłem myśli na dobre zaczęły się kłębić a w mojej głowie ścierały się argumenty za i przeciw. Decyzja nie była wcale taka prosta, przecież nigdy wcześniej nie miałem okazji występować przec większym gronem odbiorców a tu nagle z zaskoczenia dostaję propozycję występu na jednej z największych konferencji branżowych gdzie docelowo słuchać będzie mnie kilkaset osób. Jednak przecież już wcześniej postanowiłem, że pora opuścić swoją strefę komfortu a spróbowanie się w roli prelegenta było bez wątpienia jednym z moich marzeń. Jak to mówią do odważnych świat należy więc finalna decyzja mogła być tylko jedna i nie pozostało mi nic innego jak się formalnie zgodzić.

Pora zacząć przygotowania

Przygotowywanie prezentacji

Już wcześniej miałem okazję ćwiczyć do roli prelegenta jednak konkretna już perspektywa pierwszego występu sprawiła, że przygotowania można było już ukierunkować bardziej precyzyjnie. W pierwszej chwili wydawało mi się, że przecież te kilka miesięcy do momentu marcowego występu to tak naprawdę mnóstwo czasu. Jednak szybko okazało się, że wcale nie jest to aż tak dużo a czas jest pojęciem bardzo względnym. Jednak na początek i tak musiałem już nakreślić sobie pewne ramy prezentacji bowiem konieczne było przygotowanie kilku punktowej zajawki określającej czego będzie się można dowiedzieć podczas mojego wystąpienia.

Wcale nie było to tak łatwe zadanie jak można byłoby przypuszczać. W niedługim czasie musiałem przemyśleć cały koncept swojej prezentacji tak aby faktycznie zawrzeć w niej esencję tego co może być najbardziej interesujące dla kilkuset osób z różnych obszarów branży marketingowej mających mnie słuchać za kilka miesięcy. Wtedy też zacząłem już na serio dostrzegać jakim wyzwaniem jest efektywne przekazywanie posiadanej wiedzy innym. Z jednej strony uświadamiało mi to skalę wyzwania przed jakim staję jednak jednocześnie zaczynało coraz bardziej fascynować. Już wtedy widziałem bowiem w tym obszar do niesamowitego rozwoju własnej osoby w kontekście wykorzystania zdobywanej przez lata wiedzy i umiejętności oraz niejako ukształtowania tego wszystkiego i uporządkowania tak aby potrafić wyselekcjonować to co najważniejsze.

Nie ulega przecież żadnej wątpliwości, że jednym z podstawowych ograniczeń podczas prezentacji jest czas. Nie są to przecież całodzienne warsztaty a wystąpienie, którego czas liczony jest niestety nie w godzinach a minutach. W moim wypadku wiedziałem już na starcie, że będę miał 30 minut aby w zwięzły sposób przedstawić praktyczne merytoryczne „mięso”.

Koniec roku

Przygotowania ruszyły pełną parą i z każdym kolejnym tygodniem miałem coraz bardziej klarowną wizję tego jak dokładnie będzie wyglądać moja prezentacja na Kongresie Online Marketing. Wiedziałem już co dokładnie będę chciał przekazać tak aby maksymalnie wykorzystać 30 minut mojego wystąpienia i dostarczyć słuchaczom to czego przede wszystkim oczekują a więc konkretnych wskazówek jak analityka może pomóc im ulepszyć ich ecommerce. Jednak to jeszcze wcale nie miał być koniec atrakcji na 2017 rok.

Tuż przed świętami gadając z Krzyśkiem Marcem jakoś tak od słowo do słowa pojawił się temat wystąpienia na SemKRK. Event mocno branżowy w którym jako uczestnik miałem okazję brać udział praktycznie od samego początku jego istnienia. Tak więc rok kończyłem już z wizją nadciągających dwóch wystąpień i to dwóch tak naprawdę zupełnie różnych wystąpień.

Rok 2018

Rok 2018 nadszedł bardzo szybko a to oznaczało tylko jedno – pierwsze w życiu tak duże wystąpienia były coraz bliżej bo choć ich marcowe terminy nadal wydawały się jeszcze dość odległe to jednak majaczyły już na horyzoncie coraz wyraźniej, skutecznie nie dając o sobie zapomnieć. Jednak nowy rok przyniósł coś jeszcze a mianowicie świadomość szykowania się do prezentacji o tak naprawdę zupełnie odmiennej specyfice co w procesie przygotowań stawało się coraz bardziej wyraźne.

Zrozumiałem wtedy właśnie jak niezwykle ważne jest określenie sobie konkretnej grupy docelowej do jakiej będzie się mówić podczas wystąpienia. Nie da się przecież ukryć, że temat analityki jest niezwykle obszerny i można go przedstawiać z przeróżnych perspektyw. Jednak trzeba też zdawać sobie sprawę z tego do kogo się mówi. Jakie mogą być oczekiwania słuchaczy i jaki jest ich poziom wiedzy a także jaka jest specyfika samego wydarzenia.

Już w zakresie specyfika obydwu wydarzeń, na których miałem wystąpić zarysowywała się wyraźna różnica gdyż w przypadku Kongresu Online Marketing wiadomo było, że jest to duża konferencja na której pojawiają się osoby naprawdę z różnych obszarów marketingu. Co za tym idzie przekaz musiał bardziej uniwersalny i nie wchodziło w grę zbyt mocne skupienie się na jakiejś konkretnej grupie odbiorców. Zbyt mocno zawęziłoby to bowiem grono ludzi mogących wyciągnąć dla siebie wartość z mojego wystąpienia.

Nieco inaczej wyglądało to w przypadku SemKRK gdzie w głównej mierze pojawiali się przedstawiciele mojej branży, której że tak to ujmę specyfikę dość dobrze znałem. Wiedziałem też, że charakter tego eventu jest luźniejszy, barcampowy a co za tym idzie forma przekazu też powinna być do tego dostosowana. Było to o tyle istotne, że temat mojej prezentacji był naprawdę mocno techniczny. To w połączeniu ze specyfiką SemKRK wręcz wymagało tego aby okrasić ją elementami humorystycznymi, dzięki którym dodatkowo taki temat cięższego kalibru stanie się choć trochę bardziej przystępny w przekazie.

Nadszedł marzec

W końcu nadszedł ten miesiąc, którego tak bardzo oczekiwałem i którego jednocześnie nieco się obawiałem. Wprawdzie dzięki pracy włożonej w intensywne przygotowania w ciągu kilku wcześniejszych miesięcy czułem się w pełni gotowy poradzić sobie ze wszystkim co może mnie spotkać podczas obydwu wystąpień. Jednak bądźmy szczerzy, wkraczałem do świata o którym dotychczas miałem tylko pewne wyobrażenie z punktu widzenia uczestnika eventów branżowych. Do tego tak naprawdę zawsze byłem przecież osobą, która nie lubiła szczerze wystąpień publicznych i nawet konieczność wyjścia na środek i powiedzenia czegoś przed paroma osoba okazywała się dość problematyczna.

Tym bardziej szokujący był dla mnie fakt, że czym bliżej było moich wystąpień tym wszelkie obawy znikały a niepewność zamieniała się w silne przekonanie, że wszystko pójdzie bardzo dobrze. Naprawdę mnie ten fakt zastanawiał bowiem wcześniej gdy wyobrażałem sobie sam moment mojego wyjścia na scenę i wystąpienia to byłem w pełni przekonany, że będzie mi towarzyszyć potworna trema, która może się okazać wręcz paraliżująca i skutecznie zniweczyć trud jaki włożyłem w przygotowania.

Gdy nadszedł jednak 1 marca i Kongres Online Marketing to usiadłem spokojnie w pierwszym rzędzie wśród innych prelegentów. Zadziwiła mnie ta niejako obojętność wobec tego co przecież czekało mnie już 2 czy 3 godziny. Przecież to miała być jedna z najważniejszych chwil w moim życiu, moment na który tak naprawdę czekałem latami a tu nagle nic? Żadnego strachu czy nawet tremy? Dodatkowo czym bliżej już było tej kluczowej chwili tym ta początkowa obojętność ustępowała miejsca czemuś co chyba najlepiej byłoby nazwać po prostu podekscytowaniem i niesamowitą pewnością siebie jakiej chyba nigdy wcześniej nie było mi dane odczuwać.

Patrząc już na to na chłodno z pewnością z jednej strony wynikało to z silnego przekonania, że jestem dobrze przygotowany i mam do przekazania wiedzę, która będzie użyteczna dla tych wszystkich ludzi, którzy będą mnie słuchać. Jednak nawet bardziej skłaniam się ku temu, że jeszcze istotniejsza była świadomość tego ile ludzi we mnie wierzy. Jak wiele bliskich mi ludzi w tym momencie gdy wychodzę na scenę ściska za mnie z całych sił kciuki i to chyba właśnie świadomość, że nie mogę ich wszystkich zawieść dała mi najwięcej energii.

Kongres Online Marketing

Przyznam jednak, że już przed drugim wystąpieniem pewien stres się pojawił. Ciężko powiedzieć czy wynikał on bardziej z faktu, że tym razem występowałem już bezpośrednio przed swoją branżą czy z tego, że na widowni osoby były osoby, które dobrze znam, przyjaciele. Jednak kluczowy w tym mógł być fakt, że tym razem zdecydowałem się na nieco ryzykowną formę prezentacji bowiem postawiłem na elementy humorystyczne, co do których zawsze byłem ostrzegany, że jak ludzie nie załapią wynikającego z nich przekazu to wyjdzie to raczej średnio.

SemKRK #8

Dlatego chwila gdy na ekranie na moimi plecami pojawił się pierwszy mem była chyba najbardziej krytycznym momentem gdy w tych newralgicznych ułamkach sekund w napięciu wyczekiwałem jak zareaguje publiczność. Na szczęście reakcja była bardzo pozytywna i chyba wręcz aż za bardzo bo potem przeglądając media społecznościowe to największą atrakcją okazały się memy.

Co jeszcze wydarzyło się w 2018 roku?

Pierwotnie plan był taki aby na dobry początek prelegenckiej drogi wystąpić ze dwa razy w 2018 roku. Oczywiste stało się zatem, że to założenie uda się zrealizować nadspodziewanie szybko albowiem już w marcu. Kolejnym krokiem był maj i występ na Koderku. Było to następne zupełnie nowe doświadczenie związane przede wszystkim z faktem dzielenia się wiedzą z całkiem nową dla mnie grupą docelową a więc dziećmi i młodzieżą. Zwieńczeniem pierwszej połowy roku był z kolei lipiec. Na samym jego początku zafundowałem sobie bowiem istny maraton, w ramach którego na przestrzeni 4 dni w dwóch miastach miałem okazję trzykrotnie dzielić się swoją wiedzą w ramach WordCampa w Poznaniu oraz warsztatów Crash Mondays w Krakowie.

Kluczowe aspekty zostania prelegentem

Już zatem wiadomo jak potoczyła się ta cała historia. Historia, która doprowadziła do tego, że jednak zdecydowałem się na coś co jeszcze rok temu pozostawało jedynie w sferze marzeń. Pora więc zastanowić się nad tym co mi to wszystko właściwie dało.

Ludzie

Kluczowa moim zdaniem wartość związana z wystąpieniami publicznymi to właśnie ludzie. Nie mam żadnych wątpliwości, że gdyby nie wiele osób, które na różny sposób wspierały mnie na mojej drodze to prawdopodobnie nie byłoby mnie w tym miejscu w którym jestem obecnie. Co więcej mówię tutaj nie tylko o osobach, które już bezpośrednio uczestniczyły w moich przygotowaniach do obydwu prezentacji.

Wiele osób dołożyło swoją cegiełkę choćby poprzez wpływ na mój rozwój jako specjalisty pomagając mi niekiedy nawet dość nieświadomie. Prawdą jest bowiem, że realną pomocą czy wsparciem nie muszą być wcale wielkie i spektakularne gesty gdyż czasami ogromną wartością dla człowieka okazuje się nawet kilka słów wsparcia usłyszanych od drugiej osoby czy serdeczna rada pozwalająca spojrzeć na pewne kwestie z innej perspektywy.

Do tego możliwość publicznego występowania to też szansa na poznanie wielu nowych ludzi, których być może w inny sposób nie miałbym okazji spotkać na swojej drodze. Dzięki temu zyskiwałem jeszcze więcej cennego feedbacku w kontekście moich prezentacji i możliwość poznania zupełnie nowych punktów widzenia na tematy, które poruszałem.

Dyscyplina

Bez wątpienia proces przygotowywania prezentacji wymagał dyscypliny na naprawdę wysokim poziomie. Szereg różnego rodzaju zobowiązań, praca i codzienne obowiązki to wszystko skutecznie pozwalało zagospodarować dzień a nie możemy zapominać, że doba ma jedynie 24 godziny w ramach których trzeba przecież jeszcze znaleźć czas na sen. Znalezienie w tym wszystkim jeszcze czasu na przygotowanie prezentacji wymagało naprawdę sporej dyscypliny i efektywnego zarządzania czasem co finalnie się udało i pozwalało nauczyć sę spędzać popołudnia i wieczory w znacznie produktywniejszy sposób niż dotychczas.

Pokora

Cecha pozwalające trzymać w ryzach ego, które szczególnie może dawać o sobie znać przy okazji wkraczania na ścieżkę prelegenta. W ludzkiej naturze jest trochę narcyzmu, który u jednych ludzi objawia się bardziej a u innych mniej. Jednak to właśnie przy takich okazjach jak występ na scenie ta niepożądana część ludzkiej natury może się szczególnie łatwo ujawnić. Na szczęście podchodzenie do tematu występowania w rozsądny sposób pozwala też dbać o pokorę. W ten właśnie sposób wychodząc poza swoją strefę komfortu można się skonfrontować z zupełnie nowymi wyzwaniami co pozwala właśnie nabrać pokory do swoich umiejętności i wiedzy widząc jak wiele jeszcze jest do zrobienia w zakresie rozwoju.

Motywacja

To o czym już wspomniałem w kontekście pokory daje jednak też sporą motywację do działania i ciągłego stawania się lepszym. Możliwość lepszego poznania własnych braków czy niedoskonałości pozwala z zupełnie nowej perspektywy spojrzeć na kierunek w jakim się zmierza i wytyczyć sobie dodatkowe cele do których osiągnięcia warto dążyć aby nigdy nie zatrzymywać się na drodze rozwoju. Do tego te wszystkie miłe i serdeczne komentarze jakie otrzymałem po obydwu prezentacjach również stanowiły takie prawdziwego motywacyjnego kopa do dalszego działania.

Poczucie własnej wartości

Już sam proces przygotowań do prezentacji wymagał znacznego wzmocnienia poczucia własnej wartości. Chcąc wyjść na scenę gdzie słuchać Cię będzie kilkaset osób wymaga bowiem mimo wszystko pewności siebie i wiary w swoje umiejętności oraz wiedzę. Oczywiście sam fakt udanego występu jak mało co również finalnie wpływa na poczucie własnej wartości poprzez jasne dawanie dowodów na to, że się potrafi przekraczać granice i pokonywać limity, które jeszcze jakiś czas temu wydawały się nieosiągalne.

Krytyka

Nikt nie jest idealny i wiadomym jest, że zwłaszcza na początku przy okazji pierwszych wystąpień pojawiać się będą jeszcze pewne niedociągnięcia choćby w zakresie samej formy prezentacji. Przekonałem się bowiem, że tutaj jednym z najważniejszych aspektów jest praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Jednak wychodzenie przed publikę to też konieczność zmierzenia się z krytyką. Czasem będzie ona bardziej zasłużona a czasem mniej jednak kluczowym aby umieć ją przyjmować i wyciągać wnioski zwłaszcza gdy mówimy o konstruktywnej krytyce wskazującej jasno konkretne elementy, które mogłyby wypaść lepiej. Trzeba zyskać tą świadomość, że wbrew temu co się może powszechnie wydawać krytyka może nam otworzyć oczy na wiele kwestii, których wcześniej nie dostrzegaliśmy będąc zamkniętymi w swojej strefie komfortu.

Spojrzenie z nowej perspektywy na temat posiadanej wiedzy

Niewątpliwie już sam proces przygotowywania się do wystąpień pozwolił spojrzeć na temat posiadanej wiedzy z zupełnie nowej perspektywy. Okazało się bowiem, że chcąc skutecznie uczyć innych trzeba wykształci sobie zupełnie nowe umiejętności pozwalające choćby znacznie skuteczniejsza niż dotychczas priorytetyzacja tego co najważniejsze w przekazie jaki daje się innym. Wymagało to również nauki samej formy tego przekazu bowiem posiadanie nawet bardzo rozległej wiedzy wcale nie czyni jeszcze z człowieka dobrego nauczyciela. Wiedza to jedno a umiejętność jej przekazywania to już zupełnie inna kwestia aczkolwiek bez wątpienia jest to fascynujący obszar, w którym rozwój daje wiele satysfakcji.

Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone