Dlaczego wciąż uprawiasz „karaoke marketing”?

Dlaczego wciąż uprawiasz „karaoke marketing”?
Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone

Drugi z naszych prelegentów intrygował już samym określeniem użytym w tytule swojej prezentacji bowiem „karaoke marketing” wydawał się być czymś zupełnie nowym. Jak się wkrótce okazało to tak naprawdę coś z czym wiele firm ma do czynienia w ramach swojego codziennego funkcjonowania. Jednak po kolei, gdyż najpierw na parę słów wyjaśnienia zasługiwał stan naszego prelegenta, w przypadku którego to co pierwsze zwracało uwagę to unieruchomiona ręka. Jak się dość szybko okazało to właśnie ona w pewien sposób stała się fundamentem całej prezentacji. Jej uszkodzenie wynikało z dość nieroztropnego podejścia do kwestii wyczynowej jazdy na nartach, która bez właściwego przygotowania skończyła się tak a nie inaczej.

Możliwość wyczynowej jazdy na nartach to tak naprawdę wynikowa wielu wcześniejszych kroków i doskonalenia swoich umiejętności i to właśnie krok po kroku przybliża dopiero do celu. W tym wypadku nie ma półśrodków i nie wystarczy wykonać pierwszego kroku czy nawet kilku kolejnych aby natychmiastowo z powodzeniem przeskoczyć do finalnego etapu takiego procesu i cieszyć się konkretną umiejętnością jaką w tym wypadku było sprawne poruszanie się na nartach. Już w pierwszej prezentacji było sporo na temat tego jak ważna jest cierpliwość. Grzegorz Mogilewski niejako potwierdził to, że pośpiech nie jest dobrym doradcą i do wszystkiego trzeba dążyć stopniowo.

Jednak jak to wszystko ma się tak naprawdę do biznesu? To zapewne pytanie, które mogło się nasunąć wielu osobom przysłuchującym się prezentacji. Okazało się, że właśnie to niepozorne „jak” jest tu kluczowym czynnikiem. To właśnie sposób zadawania pytań jest zdaniem Grzegorza Mogilewskiego głównym problemem bowiem pytając się o to jak coś zostało osiągnięte czy zrobione poszukuje tak naprawdę drogi na skróty, gotowego rozwiązania czy wręcz poradnika jak coś zrobić. To jednak zgubne podejście polegajace tak naprawdę na kopiowaniu wypracowanego rozwiązanie, które wprawdzie gdzieś już się sprawdziło jednak to wcale nie oznacza, że sprawdzi też u nas. Wszystko dlatego, że zapominamy tak naprawdę o genezie drogi, którą chcemy podążać. Zupełnie pomijamy to z czego tak naprawdę to wszystko wynika, nie zadając kluczowego pytania jakim jest „dlaczego?”. Właśnie takie pytania powinniśmy sobie zadawać choćby w kontekście naszych klientów i tego czego tak naprawdę oczekują.

Musimy jednak najpierw zrozumieć, że świat widziany przez nas jest niczym góra lodowa. To co jest dla nas dostrzegalne to często jedynie wierzchołek stanowiący tak naprawdę niewielką część całości. Tak może być np. z działaniami naszych konkurentów mogącymi nam się wydawać czymś prostym i oczywistym. Gdy jednak próbujemy robić to co oni szybko okazuje się, że jakoś w naszym wypadku to nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Dzieje się tak między innymi właśnie dlatego, że nie dostrzegliśmy tego co nie widoczne na pierwszy rzut oka a więc wszystkich działań jakie nasza konkurencja podjęła aby wcielić w życie swoją strategię, w przypadku której dostrzegliśmy jedynie finalny jej efekt. Właśnie zadawanie pytania „dlaczego” pozwalaj niejako zajrzeć pod powierzchnię wody i dojrzeć tą pozostałą część góry lodowej oraz zrozumieć prawdziwą genezę tego co robi konkurent.

Skalę problemu o którym mówił Grzegorz Mogilewski najlepiej obrazowały dane dotyczące startupów. Jak się bowiem okazało aż 95% procent z nich nie przekracza progu rentowności a 3/4 nie przynoszą zwrotu z inwestycji. Główną przeszkodą na drodze do sukcesu wcale nie jest konkurencja czy źle prowadzone działania marketingowe. Przyczyną niepowodzeń okazuje się być realizowanie nieistniejącej potrzeby rynkowej. Prawdziwym problemem jest więc nie zadanie sobie na samym początku właściwego pytania, pozwalającego jasno zdefiniować na jaką rynkową potrzebę odpowiada to co zamierzamy stworzyć.

Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone