100 tysięcy uczestników nie może się mylić, czyli jak skutecznie motywować przez media społecznościowe

100 tysięcy uczestników nie może się mylić, czyli jak skutecznie motywować przez media społecznościowe
Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone

Wydarzenia na Facebooku to coś do czego już przywykliśmy i funkcja tego portalu społecznościowego, z którą z pewnością mieliśmy już kontakt widząc choćby znajomych deklarujących na FB udział w jakimś evencie. Oczywiście często wydarzenia te wzbudzały w głównej mierze jedynie uśmiech politowania i były jednoznacznie różnego rodzaju happeningami czy akcjami tworzonymi po prostu dla zabawy. Tak było choćby z niezwykle popularnym eventem „Sylwester z Andrzejem Dudą” jednak pomimo sporej popularności to również było wydarzenie, które miało swoje pięć minut i o którym po pewnym czasie wszyscy zapomnieli. Zasadniczo bowiem idea wydarzeń jest taka, że zainteresowanie nimi zazwyczaj w naturalny sposób niknie po tym gdy już minie ich data. Uwagę niewątpliwie zwraca to, że różnego rodzaju akcje organizowane właśnie poprzez tą funkcjonalność Facebooka potrafią się cieszyć naprawdę sporym zainteresowaniem. Dodatkowo społeczność FB to tak naprawdę spora grupa docelowa, do której można w ten sposób dotrzeć ze swoim przekazem.

Szkoda więc tracić czas na organizowanie kolejnych akcji, które poza zapewnianiem uśmiechu na twarzy nie wnoszą tak naprawdę nic więcej do naszego życia i po zakończeniu wydarzenie nie pozostaje nam po nich żadna trwała wartość. Tak właśnie pomyślał Marcin Gnat, który jako wielki fan biegania postanowił zmobilizować społeczność do tego aby wykorzystać swój czas w konstruktywny sposób i zrobić coś dla siebie dbając o swoją kondycję. Akcja zgromadziła pewną grupę użytkowników, którzy gotowi byli podjąć wyzwanie i przebiec przynajmniej 150km w czerwcu. Warto przy tym zwrócić uwagę na fakt, że użytkownicy chętnie dzielili się z innymi swoimi wynikami, które dla nich były już powodem do dumy i zyskiwali przy tym dodatkowe wsparcie ze strony innych uczestników wydarzenia. Cała społeczność mobilizowała się więc wzajemnie do tego aby zrealizować cel jaki został przed nimi postawiony.

Sukces tego przedsięwzięcia skłonił Marcina Gnata do spróbowania czy tak samo udałoby się zachęcić ludzi do czytania co mogło się wydawać szczególnie trudnym zadaniem patrząc na przeróżne dane na temat czytelnictwa w naszym kraju. Okazało się jednak, że ludzie chętnie podjęli się wyzwania przeczytania w ciągu roku 52 książek co oznaczało tak naprawdę czytanie jednej książki na tydzień. Akcja już podczas pierwszej swojej edycji cieszyła się naprawdę sporym zainteresowaniem będąc dla wielu impulsem do tego aby wreszcie wykorzystać jakoś swój czas i sięgnąć do swojej domowej biblioteczki lub też odwiedzić najbliższą księgarnię w poszukiwaniu czegoś interesującego dla siebie. Ważne było to, że nikt tu nikogo nie rozliczał z rodzaju czytanych książek. Każdy kto zdobył się na to aby podjąć to wyzwanie już był tak naprawdę bohaterem.

Tego typu wyzwania cieszą się cały czas na Facebooku naprawdę dużą popularnością a ludzie potrafią sobie wyznaczać naprawdę ambitne i oryginalne cele do realizacji. Warto więc się zastanowić co tak naprawdę skłania ludzi do angażowania się w takie wydarzenia. Marcin Gnat zwrócił uwagę podczas swojej prezentacji na cztery główne aspekty będące czynnikami motywującymi ludzi do działania. Po pierwsze jest to konkretna wartość jaką niosą za sobą wyzwania mające jakiś naprawdę konkretny cel. W przypadku biegania jest to dbanie o swoje zdrowie a przy czytaniu to możliwość poszerzania horyzontów a więc tak naprawdę dbałość o swój umysł. Zdecydowanie łatwiej bowiem jest się zmobilizować do czegoś co przyniesie nam określoną wartość.

Jednak skoro już przy mobilizacji jesteśmy to warto przejść do drugiego aspektu wspomnianego podczas prezentacji a więc pretekstu. Tak naprawdę zazwyczaj z łatwością znajdujemy preteksty ale do tego aby czegoś nie robić. Zawsze znajdą się dziesiątki ważnych powodów i skutecznych wymówek aby usprawiedliwić się przed sobą. Tutak jednak sytuacja jest nieco inna gdyż deklarując udział w takim wyzwaniu składamy obietnicę nie tylko przed sobą ale też przed całą społecznością. W przypadku nie podjęcia wyzwania czujemy więc podwójny wstyd, że zawiedliśmy również przed innymi. Do tego dochodzi trzeci aspekt zaangażowania a więc doping i dla wielu to właśnie to jest największa wartość zaangażowania społeczności.

Możemy go tak naprawdę rozumieć dwojako bowiem z jednej strony dopingująco już na nas działają postępy, którymi chwalą się inni użytkownicy co wyzwala w nas naturalną skłonność do rywalizacji bo skoro inni dają radę do dlaczego my mamy być gorsi. Z drugiej strony jest to bezpośrednie wsparcie innych użytkowników, którzy dopingują nas w drodze do celu co również potrafi dać naprawdę potężny zastrzyk energii do działania. Na koniec pozostał czwarty aspekt jakim jest sława choć w odniesieniu do Facebooka bardziej adekwatnym określeniem będzie zapewne fejm. Praktycznie każdy z nas w mniejszym czy większym stopniu lubi być w centrum uwagi a publiczna realizacja ambitnego celu z pewnością przyciąga tą uwagę i mówimy tu zarówno o innych osobach biorących udział w wyzwaniu jak i naszych znajomych na Facebooku, przed którymi możemy się pochwalić konkretnym osiągnięciem.

Zostało już powiedziane nieco o tym co tak naprawdę angażuje użytkowników a także zobaczyliśmy przykłady konkretnych wydarzeń, które do tej pory przyciągały uwagę społeczności. Nadeszła zatem pora na zastanowienie się nad tym jak w takim razie stworzyć wydarzenie, które z powodzeniem przyciągnie uwagę i zaangażuje. Kluczowe w tym wypadku jest zadanie sobie kilku fundamentalnych pytań. Na początek musimy szczerze powiedzieć sobie dlaczego właściwie tworzymy dane wydarzenie a więc jaka motywacja nami tak naprawdę kieruje. Następnie co oczywiste należy określić konkretny cel do realizacji, który warto byłoby odpowiednio wyważyć aby z jednej strony nie był zbyt prosty a jednocześnie nie okazał mimo wszystko zbyt dużym wyzwaniem, które zbyt szybko mogłoby zniechęcić innych użytkowników. W dalszej kolejności trzeba przemyśleć kwestię problemu jaki ma rozwiązywać nasze wyzwanie, czy na przykład jest ono odpowiedzią na jakiś problem społeczny?

Te trzy pytania pozwalają zdefiniować nasze wydarzenie i jeszcze raz przemyśleć czy naprawdę stanowi ono odpowiedź na realne potrzeby społeczności a co za tym idzie czy jego tworzenie ma logiczne uzasadnienie. Jednak to oczywiście nadal nie wszystko co musimy mieć na uwadze w kontekście eventów na Facebooku bowiem tak naprawdę mówimy o mediach społecznościowych a więc świecie, który nie daje się tak łatwo zamykać w ramy jakichkolwiek schematów. Co za tym idzie każdy przypadek jest tak naprawdę nieco inny a to, że skopiujemy schemat działania, który zdał już egzamin wcale nie jest gwarantem sukcesu. Dlatego właśnie tak istotne jest eksperymentowanie i ciągle analizowanie oraz wyciąganie wniosków z tego co robimy. Nawet jeśli kilka stworzonych przez nas wydarzeń nie będzie się cieszyć takim zainteresowaniem jak pierwotnie planowaliśmy to być może właśnie dzięki wiedzy oraz doświadczeniu zgromadzonymi podczas pracy nad nimi uda nam się stworzyć w końcu taki event, który już bez żadnych wątpliwości będziemy mogli postrzegać w kategoriach sukcesu.

Nie możemy w tym wszystkim zapominać o zapewnieniu swobody społeczności gromadzącej się w ramach naszego wydarzenia. To właśnie ludzie są tu główną wartością a to za co szczególnie cenią sobie social media to właśnie wolność jaką w nich dysponują. Ta wolność wyraża się choćby w swobodzie komunikacji, która to stanowi często oś naszego wydarzenia i napędza w głównej mierze jego popularność. Mówimy w tym wypadku nie tylko o komunikacji pomiędzy użytkownikami ale również o własnej formie komunikacji gdyż warto sobie zdawać sprawę, że Facebook to tak naprawdę prawdziwe morze informacji, w którym bardzo łatwo utonąć. Każdy z użytkowników jest codziennie bombardowany gigantyczną ilością różnych informacji, wśród których stara się wyłowić to co naprawdę go interesuje. Z tego właśnie powodu naprawdę niełatwo jest się przebić ze swoim wydarzeniem szczególnie wtedy gdy nie wyróżniamy się zbytnio naszym sposobem komunikacji. To bowiem choćby w tym obszarze mamy spore możliwości na kreatywne pójście pod prąd utartym schematom i uczynienie właśnie ze sposobu komunikacji czegoś co nie tylko będzie nas wyróżniać i skutecznie przyciągać do nas użytkowników.

Niezwykle ważna w kontekście komunikacji jest bez wątpienia nasza elastyczność oraz właściwy timing bo nie trzeba chyba nikomu specjalnie tłumaczyć, że media społecznościowe niezwykle szybko reagują na różnego rodzaju trendy i pewnych rzeczy nie da się po prostu z góry zaplanować. Oczywiście jako założyciel wydarzenia warto zaznaczać regularnie swoją obecność i aktywizować w miarę potrzeby społeczność, w stosunku do której powinniśmy być empatyczni i szczerzy.

Wszystko fajnie jednak w pewnym momencie nasuwa się pytanie a gdzie w tym wszystkim miejsce na jakiś marketing? Jesteśmy w końcu na konferencji dla marketerów więc dobrze byłoby dowiedzieć się o wydarzeniach na Facebooku również czegoś w kontekście ich wykorzystania w działaniach marketingowych. Skoro bowiem jak się okazuje wydarzenia to taka dobra metoda na gromadzenie społeczności skupionej wokół konkretnego zagadnienia to szkoda byłoby jakoś tego nie spożytkować. Możliwości mamy tu oczywiście sporo i jak zwykle tak naprawdę kluczowa jest tu kreatywność. Marcin Gnat podaj jednak cztery przykłady na początek zaczynając o konkursów poprzez mailing, który możemy wysyłać jak admini danego eventu, przypięte posty dające możliwość promocji choćby jakiś produktów a kończąc na potencjale jaki mają wydarzenia w kontekście promocji konkretnych fanpejdży.

Zobacz też inne prezentacje oraz podsumowanie I LOVE Marketing & Social Media

Podziel się tym wpisem...Share on FacebookShare on Google+Share on LinkedInEmail this to someone